Bariatria – grupa wsparcia w Zabrzu

„Jak to się stało? Że się spaprało?” – że tak cytatem z płyty pana Andrzeja Grabowskiego zacznę… Pamiętam, byłam kiedyś na terapii grupowej. Takiej trzymiesięcznej. I był tam gość, który w swój życiorys oparł praktycznie na informacjach ile, kiedy ważył. Mówił później, że jest mocno zdziwiony, że w moim życiorysie nie było słowa na temat nadwagi…

W moim życiu temat ten bowiem jakby nie istniał.

Od zawsze słyszałam, że nie wiadomo, czy lepiej mnie karmić, czy ubierać, że jestem pulchna, że od dziecka byłam większa, że urodziłam się duża (3500 g – sic!), że nie powinnam ubierać się w to, czy tamto, bo źle to wygląda. Gdy moja mama spytała w pierwszych dniach ogólniaka, czy w klasie jest jeszcze ktoś tak otyły jak ja – zaniemówiłam. Od zawsze też czułam się „inna niż wszyscy” i sporo z tego poczucia wiązałam również z nadwagą.

Przypominam sobie kilka prób, kiedy próbowałam „się wziąć za siebie”.

Dawno temu pojechałam na rekolekcje z postem dr. Dąbrowskiej. O ile dobrze pamiętam – po dziesięciu dniach chyba 7 kg straciłam! Post jednak skończył się jakieś trzy dni po rekolekcjach kiełbaską z grilla…

Trochę później trafiłam wprawdzie do ośrodka, który zajmował się zaburzeniami odżywiania na trzymiesięczną terapię grupową, jednak innymi trudnościami tam wtedy się zajęłam…

Po jakimś czasie grupa wsparcia. Przeczytałam o niej na necie i – szczęśliwie! – spotkania odbywały się również w moim mieście. Grupa związana była z Herbalife, na szczęście ja takim produktom nie wierzę. Odbyłam dwa jej cykle i spadłam jakieś 10 kg. Wraz z porzuceniem grupy rozmyły mi się jednak i myśli o regularnym, czy zdrowym odżywianiu się…

Najnowsza próba odbyła się jakoś rok temu – również trzymiesięczny program cotygodniowych spotkań z dietetyczką. W połowie przestałam tracić na wadze, wsparcie młodej dietetyczki kończyło się na pytaniach: „I co to się Pani Kasiu dzieje?”. W końcu poczułam się bardziej oceniana niż wspierana. Przestałam chodzić…

Nie mam kilogramowego życiorysu w głowie. Pamiętam tylko, że w okolicach pracy „z Herbalife” schodziłam ze 120 kg, mocno zdziwiona, że – i do jasnej nędzy kiedy??? – przekroczyłam setkę!

Dziś trwam w przygotowaniach do operacji bariatrycznej, czyli zmniejszenia żołądka. Na razie owo „trwanie” polega na oddaniu skierowania w rejestracji do przychodni, otrzymaniu terminu na – jakże bliski – termin 6.12.2019 i… No właśnie. Gdzieś w międzyczasie zaczęłam „googlać”, a jak już zaczęłam, to trafiłam na kilka fajnych miejsc w Internecie i offline.

Stowarzyszenie pacjentów bariatrycznych CHLO, bo dziś głównie o nim będzie, to ludzie, którzy robią w temacie mega konkretne rzeczy. Linki poniżej, a tymczasem kilka moich wrażeń ze spotkania offline. Odbyło się w Zabrzu i było moim pierwszym. Zaczęło się o 18:00 i trwało 3 godzinki. Po co aż tyle? Najpierw prezentację miał lekarz – dr Gluck, chirurg z kliniki w Zabrzu – który opowiadał o samych zabiegach: ich rodzajach, wskazaniach, przeciwwskazaniach i innych rzeczach potrzebnych przed operacją. Następnie dietetyczka – mgr Katarzyna Turek – mówiła o kaloriach i miarach i wagach i ich przeliczaniu i składaniu posiłków i dodawaniu i odejmowaniu. I na koniec – mgr Alicja Sulima, psycholog i terapeutka, pracująca również w zabrzańskiej klinice – przedstawiła temat napadowego objadania się i podejścia psychologicznego do zabiegów, życia przed i po operacji. Takie spotkania odbywają się w większości miast, w których przeprowadzane są zabiegi bariatryczne. Na fanpag’u Stowarzyszenia (link poniżej) znajdziesz aktualne informacje.

W mojej pamięci zapadły trzy mega ważne momenty. Po pierwsze – dr Gluck, który patrząc mi w oczy z zasłuchaniem i spokojem powiedział: „Dobrze, że pani tu przychodzi”. Po drugie – chwila rozmowy z p. Alicją o tym, żeby czas do pierwszej wizyty w przychodni mogę wykorzystać dla siebie i już teraz inwestować energię w pracę nad sobą i swoimi nawykami. I po trzecie – takie ogólne poczucie, że w końcu jestem „między swemi” – ludźmi borykającymi się z tymi samymi problemami, walczącymi o swoje nowe życie, stawiającymi codziennie kolejne „baby steps” na drodze ku zdrowiu.

Czy się boję?

Cholernie!

Linki do miejsc w sieci, gdzie możesz znaleźć coś dla siebie:

 

5 1 vote
Article Rating

Może cię też zainteresować...

Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Aga
Aga
1 rok temu

Witam udało się dotrzeć do finału operacji ?