Z pamiętnika matki – zdalna szkoła i korona wirus w rodzinie zastępczej cz.1

Ok, postanowiłam zacząć pisać… pamiętnik. Kiedyś pisałam, mówią, że warto, terapeuci polecają 😉 Mamy w domu 4 dzieci – wszystkie w szkole podstawowej: III kl, V kl (zwani u nas „młodziakami), VII kl i VIII kl (pieszczotliwie: „starszaki”). Jest więc co ogarniać 😛

Przeddzień zdalnej szkoły (środa 25.03.2020)

Praktycznie cały dzień wyczekuję informacji od nauczycieli i spływają one jak krew z nosa. Librus na pół dnia poszedł na wagary, więc wieczorkiem przeczytałam tych kilka wiadomości. Nauczyciele młodziaków postanowili przesyłać nam zadania do zrobienia mailem i poprosić albo o odesłanie zdjęć zrobionych, albo o trzymanie ich w teczce (sprawdzimy, jak dzieci wrócą do szkoły). Nauczyciele starszaków generalnie proszą o założenie kont na na Skype i na WhatsApp. Zakładamy konta na Skype, odpisujemy, żeby zmienić WhatsApp na cokolwiek innego, gdyż regulamin WhatsApp wskazuje, że użytkownikiem może zostać każdy, kto skończy 16 lat. Nauczyciele i tak odpowiadają, że będą się kontaktować via WhatsApp…

Tylko jeden z nich – pan z j. angielskiego – wysłał informację o tym, jak odszukać go na Skype oraz kiedy i o której odbędą się jego zajęcia dla każdej z klas. Hip! Hip! Hurraa!

Wieczorem koleżanka jednego ze starszaków straszy go, że ma już powpisywane nieobecności, ponieważ były już zajęcia obowiązkowe i musi założyć AhatsApp, żeby być na bieżąco. Odpowiadamy, że nie ma takiej możliwości…

Dzień 1 zdalnej szkoły (czwartek 26.03.2020) 😀

Z rana starszaki od 7:30 mają wpisywane nieobecności na lekcjach. Nadal nie docierają żadne informacje, gdzie rzekome lekcje się odbywają, w sekretariacie nikt nie odbiera telefonu. Piszemy więc wiadomości do poszczególnych nauczycieli, którzy owe nieobecności wstawiają, że „ale jak to? przecież my nawet nie wiemy, kiedy i gdzie lekcje się odbywają, a dzieci mają nieobecności…” W odpowiedzi jedna z wychowawczyń dzwoni pogadać, inni odpisują, że „nieobecności zaczęła wstawiać p. dyrektor, a oni poszli przykładem, ale nic się nie dzieje, nie będzie to miało znaczenia, chodzi o to, żeby zaznaczyć, że dzieci nie ma fizycznie w szkole”.

Młodziaki mają materiały przesłane mailem. Drukujemy i dajemy do pracy, mimo narzekań, że oboje chcą robić wszystkie zadania z nami i utyskiwań, że nic nie rozumieją… Po kilkunastu minutach słyszymy przez sufit, że jedno z nich doszło do zadań z wychowania fizycznego i truchta w miejscu, a później skacze pajacyki 👍💪.

Ja w głowie, po przespaniu się z tematem, postanawiam nie tyle walczyć z systemem, nauczycielami, dyrekcjami i w ogóle (mimo, że uwielbiam!), ale raczej pomóc – jak tylko mogę – przejść przez to dzieciakom. Ogarniamy im skrzynki mailowe w naszej domenie (aleszczyk.online) i zapraszam ich do narzędzia do zarządzania projektami – Asany. Pokazuję, jak mogą sobie stworzyć przedmioty, przypisywać do nich informacje i zadania, oglądać je wszystkie w kalendarzu i odhaczać zrobione. Zatrybiło!

Na Librusie zaczynają spływać wiadomości od poszczególnych nauczycieli. Dyrekcja przysyła informacją ogólną (w końcu!), inni (niestety nadal nie wszyscy) informują, jak będą kontaktować się z uczniami i proszą o akceptację tych form. W zasadzie wszystko akceptujemy poza nieszczęsnym WhatsAppem. Teraz jednak nie proszę już o zmianę komunikatora a o dopisanie naszych (rodziców) numerów telefonów do poszczególnych grup komunikacji z uczniami. Myślę sobie – będzie ciekawie!

W międzyczasie przychodzi informacja, że Uroczystość I Komunii przeniesiona jest na wrzesień – mamy na grupie kl. III od razu organizują przeniesienie fotografa i pani od strojów na nowy termin. Ja cieszę się, że nie mieliśmy jeszcze wydrukowanych żadnych zaproszeń, czy wynajętego miejsca na świętowanie.

Wieczorem z jednej z wiadomości od nauczycielki na Librusie wykminiamy, że wszelkie informacje zostały chyba wysłane dzieciom na ICH konta! Logujemy się na jedno z nich (klasa VIII) – Eureka!!! – jest tam 40 nieprzeczytanych wiadomości! Prosimy więc wychowawczynię drugiego starszaka o wygenerowanie na nowo zagubionego dostępu.

Wieczorem w sklepie zaopatrujemy się w materiały plastyczne: bloki, kredki, kleje, farby, mazaki, papiery kolorowe, brudnopisy itp. Teraz będą nam potrzebne w domu jeszcze bardziej!

Moja praca zawodowa (na szczęście pracuję zdalnie!) odbywa się nocą…

Dzień 2 zdalnej szkoły (piątek 27.03.2020)

Ledwo żyję po zarwanej nocy, ale nie ma to tamto, szkoła tym razem zając i ucieknie!

Przed południem odbywają się dwie lekcje z języka angielskiego via Skype dla starszaków – już wiemy, że można pokłócić się nawet o słuchawki do komputera! Podczas lekcji okazuje się jednak, że w każdej klasie będą kolejne lekcje z innych przedmiotów na Skype i Zoom, o których nie mamy pojęcia. Uspokajamy dzieci, bo skoro nikt nas nie poinformował, nie uważamy, by musiały one w nich uczestniczyć.

Zaległe wiadomości z Librusa traktujemy na luzaku. Wychodzimy z założenia, że skoro obowiązek nauczania zdalnego jest od 26.03.2020, to wcześniejsze maile można potraktować obligatoryjnie. Mówimy dzieciom, że mogą zrobić to, co im tam pasuje i kiedy będą mieli wolną chwilę i chęci.

Młodziaki otrzymują swoje materiały wydrukowane od ich nauczycieli. Znów próbują wymusić negocjować ich wspólne wykonanie, ale na szczęście nie mamy na to czasu. Wracają z dobrze wykonanymi zadaniami. Jedno z nich ma przygotować prezentację multimedialną o swoim ukochanym zwierzaku. Nasz pies więc wychodzi dziś kilka razy na spacer na sesję zdjęciową.

Po południu mój WhatsApp zostaje zalany dołączeniem do kilkunastu grup przedmiotowych z klasy VII i VIII. Czytam sobie konwersacje i myślę, że niewiele się zmieniło od czasu, gdy my dawno, dawno temu rzucaliśmy w klasie posyłaliśmy sobie karteczki na lekcjach z dyskusjami 😂. Za to będziemy już mieli na bieżąco linki do poszczególnych zajęć dla naszych starszaków. Dzięki temu rozwiązaniu mam również numery telefonów do wszystkich nauczycieli i pani dyrektor i mogę np. podpowiedzieć, że zajęcia na Zoom można nagrać i udostępnić na YT jako film niepubliczny, a potem podesłać linka zamiast pisać notatki z lekcji dla nieobecnych uczniów. Zaczynam czuć, że po woli ogarniamy sytuację.

Wieczorem przychodzi informacja: plan zdalnych lekcji dla klas IV – VIII. Nasze starszaki mają po 2-3 lekcje dziennie i żadne z nich się nie nakładają w czasie. To chyba pierwszy raz, kiedy cieszę się, że dzieci chodzą do małej, wiejskiej szkoły.

Zawodowo udało mi się ze dwie rzeczy popchnąć i spotkać się z dziewczynami w grupie mastermind. Ustaliłyśmy, że stworzymy wspólny produkt dla osób, które chcą zaistnieć, czy przenieść swój biznes do świata online.

Przed nami, po weekendzie, egzamin próbny ósmoklasisty. Będzie się działo!

 

0 0 votes
Article Rating

Może cię też zainteresować...

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments